Tak, tak, w tytule nie ma żadnej pomyłki. W bramie przy ul. Piotrkowskiej 91 znajdziecie lokal, w którym do wyboru macie aż 50 rodzajów najbardziej znanego włoskiego deseru!
Przyjemność – Tiramisu&Vino to trochę bar, trochę winiarnia i trochę restauracja. Pewne jest, że typowo włoska – do wszystkich dań przygotowywanych w kuchni wykorzystywane są wysokiej jakości, certyfikowane składniki z Italii.


W menu – oprócz tiramisu, o którym za chwilę – typowo włoskie klasyki: przystawki (m.in. carpaccio za 42 zł), sałatki (ciekawie brzmi Pesca, która jest połączeniem burraty, brzoskwiń, ziół i prosciutto crudo; cena – 29 zł), deski z włoskimi specjałami – do wyboru deska serów, deska wędlin lub wersja miks w trzech rozmiarach (S – 39 zł, M – 59 zł, L – 79 zł).


My w ramach przekąsek postawiliśmy na bruschetty. Do wyboru 3 sztuki za 25 zł, 5 sztuk za 35 zł lub 8 sztuk za 45 zł. Można również zamówić bruschetty w wersji wege (5 sztuk za 35 zł). Co ciekawe, w menu nie ma opisu składników, które pojawią się na „kanapkach”. Jak dowiedzieliśmy się od – bardzo miłej – kelnerki, to od kucharza i dostępności składników zależy, co pojawi się na serwowanych bruschettach. My wzięliśmy 3 sztuki i na każdej był jeden rodzaj sera i jeden rodzaj wędliny. Dla bardziej głodnych znajdą się pinsy w różnych odsłonach. Jak czytamy w menu: „pinsa, a właściwie pinsa romana, to starsza i mniej kaloryczna kuzynka pizzy. Przygotowywana już w Starożytnym Rzymie”. Do wyboru jedna pinsa w opcji wegańskiej (sos pomidorowy, oliwa czosnkowa, bazylia), 2 opcje wegetariańskie i 7 z dodatkami mięsnymi. Ceny? Od 28 do 37 złotych.

Przejdźmy jednak do tego, co w Tiramisu&Vino najważniejsze, czyli do deserów, a dokładniej 50 różnych rodzajów tiramisu! Pewnie zastanawiacie się, jak można przygotowywać i zachować w świeżości 50 różnych wersji deseru (którego nie da zrobić się „od ręki”, bo tiramisu najlepsze jest jednak po co najmniej dobie w lodówce). Już wyjaśniamy Ekipa Tiramisu&Vino podaje klasyczną wersję tiramisu z dodatkami proponowanymi w menu. Jeśli więc zamówicie porcję tiramisu, np. z marakują (mój faworyt) to bazą będzie klasyczna wersja tiramisu z dodatkiem pysznego marakujowego sosu na wierzchu. My wybraliśmy opcję degustacyjną, czyli 3 mniejsze porcje tiramisu (łącznie 240 gramów w cenie 42 zł). Spróbowaliśmy wersji klasycznej, wspomnianej marakui oraz kremu pistacjowego z cantuccini (bardzo popularne we Włoszech ciasteczka migdałowe). Wszystkie trzy smaki były świetne, choć – jak już pisałam – moim faworytem jest marakuja.
Smaki tiramisu podzielone są na sekcje: orzechowe, owocowe, słodkości (m.in. Oreo, Snickers, Bounty, Twix), Nutella (włoski krem czekoladowy z dodatkami), gorzka czekolada. Każda standardowa porcja ma 120 g i kosztuje 23 zł. W menu znajdziecie też 5 wersji tiramisu alkoholowego (Limoncello, Mandisa, Pistacia, Bombardino, Amaretto). Smaki alkoholowe uzyskuje się poprzez nasączenie biszkoptów wybranym alkoholem już na etapie przygotowywania.

A czym popić tiramisu? Wybór jest spory. Kawy (doceniamy espresso za 8 zł, choć cały czas tęsknimy za włoskimi cenami kawy), herbaty, zimne napoje, smoothies i lemoniady. Dostępne są też włoskie piwa (m.in. Moretti, Ichnusa, Messina) czy drinki (Aperol Spritz za 27 zł, Negroni – 32 zł). Spora jest jednak przede wszystkim reprezentacja win. Sprzedawane są one na butelki w przystępnych cenach (od 75 do 240 zł), białe, czerwone lub musujące wina z beczki (150 ml – 12 zł, karafka 500 ml – 38 zł, karafka 1000 ml – 75 zł) albo litrowe karafki wina z beczki z dodatkiem owoców w cenie 79 zł. W menu głównym jest też adnotacja o dodatkowej karcie dla miłośników wina, więc wszystko wskazuje na to, że wybór jest jeszcze większy.


Jeśli będziecie w Łodzi, koniecznie odwiedźcie Tiramisu&Vino. Po pierwsze – ich tiramisu jest tego warte, po drugie – obsługa jest bardzo miła i nie ma problemu z odpowiedziami na pytania, po trzecie – zarówno wnętrze tego lokalu, jak i klimatyczny ogródek na tyłach tętniącej życiem Piotrkowskiej, naprawdę są tego warte.

A już zupełnie poza wszystkim – Łódź to miasto szalenie ciekawe i inspirujące. Każda brama skrywa w sobie wyjątkowe niespodzianki. Na każdym kroku knajpy, bary i … antykwariaty! Do tego naprawdę dużo zieleni, murali i pięknie odrestaurowanych kamienic. Z drugiej strony odwieczna walka kibiców Widzewa i ŁKS-u, którą dobitnie widać na fasadach budynków. Warto zobaczyć to wszystko na własne oczy, a przy okazji… zjeść tiramisu.





